Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

Poland

Down Icon

Pierwsze konsekwencje wyboru Karola Nawrockiego. "Tego ministerstwa za chwilę nie będzie"

Pierwsze konsekwencje wyboru Karola Nawrockiego. "Tego ministerstwa za chwilę nie będzie"

Utrata wpływów ze spółek Skarbu Państwa, ratowanie bytu PKOI pieniędzmi z zarządzanych przez przedstawicieli PiS województw, kontrole, przeszukania CBA w biurze i domu, śledztwo w sprawie potencjalnych malwersacji finansowo-gospodarczych, list środowiska sportowego wzywający Radosława Piesiewicza do dymisji. Tak wyglądały ostatnie miesiące w życiu prezesa PKOl.

W poniedziałek Piesiewicz przekazał z uśmiechem, że karta się odwróciła. Oto szczegóły.

– Znowu jest pięknie! Radek odżył i ma bogate plany. Igrzyska i przejęcie sportu wyczynowego – opowiada nam jeden z działaczy PKOl po zebraniu zarządu. Prezes Piesiewicz od dawna czekał na dzień, w którym rozstrzygną się wybory prezydenckie, a zwycięstwo Karola Nawrockiego ma być jego wielkim wzmocnieniem. Ale po kolei.

Szeroki uśmiech i buty za sześć tysięcy złotych. "To był ten sam Radek"

Piesiewicz powitał około 20 osób z zarządu PKOl w szampańskim nastroju. Szeroki uśmiech, niebieska marynarka i mokasyny Louis Vuitton za 6 tys. zł. – To był ten sam Radek, co na początku misji w PKOl, gdy przy pomocy Jacka Sasina ściągał do współpracy spółki Skarbu Państwa jedną po drugiej. On znów uwierzył w swoją moc i mówi o tym otwarcie – przekazuje nam inny członek zarządu, obecny na spotkaniu.

Spotkanie w koncyliacyjnym tonie otworzył jeden z zaufanych ludzi Piesiewicza, szef Polsatu Sport Marian Kmita. – Nawet w porządku, bo powiedział, że czas odciąć, co było i ruszyć razem do przodu. Już bez podziałów – relacjonuje nam uczestnik zarządu. – Wtedy włączył się Radek i powiedział, że najbardziej dziękuje wszystkim, którzy zostali u jego boku, choć i tych, którzy podpisali list otwarty, nie potępia, bo zostali wykorzystani – słyszymy.

A potem zaczęły się konkrety.

Donald Tusk zlikwiduje Ministerstwo Sportu i Turystyki? "Z Nitrasem nie ma co gadać"

Zdaniem naszych informatorów – rozmawialiśmy z trzema niezależnymi osobami – Piesiewicz ogłosił na zarządzie, że wie, iż Donald Tusk ma w planie... likwidację Ministerstwa Sportu i Turystyki. Wbił też kilka szpilek w swojego głównego oponenta Sławomira Nitrasa, który był przecież współodpowiedzialny za nieudaną kampanię prezydencką Rafała Trzaskowskiego.

"Z Nitrasem to już nie ma co gadać, bo tego ministerstwa za chwilę nie będzie" – miało paść z ust prezesa PKOl. Piesiewicz ma już nawet plan, jak tę sytuację wykorzystać.

Nie jest tajemnicą, że od kwietnia 2023 r., czyli początku swojej obecności w Polskim Komitecie Olimpijskim, prezes miał ambicje, by "kupić" związki sportowe i powoli przejmować odpowiedzialność za wyczynowy sport. Chciał to zrobić za miliony ze spółek Skarbu Państwa, które pozyskał przy pomocy swoich wpływowych przyjaciół z Prawa i Sprawiedliwości. Plan legł w gruzach, gdy po igrzyskach w Paryżu wokół PKOl zrobiło się mało przyjemnie i spółki swoje finansowanie wycofały.

– W poniedziałek znów padło nawiązanie do CONI, czyli Włoskiego Narodowego Komitetu Olimpijskiego. Piesiewicz powiedział otwarcie: "chciałbym, żeby PKOl był jak CONI" – słyszymy. W Italii to właśnie CONI odpowiada za finansowanie sportu wyczynowego.

Oto sekret Radosława Piesiewicza. Plan sięga 2027 r. Karol Nawrocki to ratunek

Tu warto się pochylić nad sekretem dobrego nastroju i ponownym rozbudzeniem ambicji prezesa PKOl. Wszak finansowo komitet wciąż z trudem wiąże koniec z końcem, prokuratura bada interesy Piesiewicza, a już wkrótce zimowe igrzyska w Mediolanie i Cortinie. Zmianę zachowania tłumaczy jednak oczywiście wynik wyborów prezydenckich.

Wygrana Rafała Trzaskowskiego, który jako prezydent Warszawy inicjował kontrole w PKOl, byłaby też sukcesem Nitrasa i dałby opozycji Piesiewicza paliwo, by dalej z nim walczyć. Wybór Karola Nawrockiego zmienia układ sił. – Piesiewicz przez ostatnie miesiące był męczennikiem PiS. Teraz wierzy, że na horyzoncie czeka nagroda. W 2027 r. – jeśli rząd w ogóle przetrwa – są wybory parlamentarne i wybory w PKOl. Jeśli PiS z Konfederacją będą mieli większość, Radek znów będzie mocny. Znów będzie kusił sportowych działaczy workami pieniędzy i pewnie znów go wybiorą – mówi nam człowiek ze środka PKOl.

Radosław Piesiewicz i Sławomir Nitras
Radosław Piesiewicz i Sławomir Nitras (Foto: Lukasz Gdak / East News)

Tematu odwołania Piesiewicza – tak żywego przez ostatnie miesiące – w tej chwili nie ma. W poniedziałek nie padło na ten temat nawet słowo. Piesiewicz wygrał tę rundę zdecydowanie. Dzisiaj głośno z prezesem i jego ludźmi dyskutuje ledwie garstka działaczy, reszta siedzi cicho. – Nie ma szans na zmianę – słyszymy.

Prezes PKOl wskazał cel. Chce lobbować za igrzyskami w Polsce. Kto mu pomoże?

Triumfujący Piesiewicz ma teraz wielkie plany, o których poinformował na zarządzie. Przejęcie sportu wyczynowego to jedno, misja "igrzyska w Polsce" – drugie. Jak się dowiedzieliśmy, na dniach ma powstać grupa robocza do lobbowania w tej sprawie. Są jednak delikatne spory o jej skład.

Zarząd PKOl nie wyobraża sobie, by zabrakło w niej Mai Włoszczowskiej – naszego głosu w Międzynarodowym Komitecie Olimpijskim (MKOl). Radosław Piesiewicz też sobie tego nie wyobraża, ale jednocześnie chciałby w tej grupie być, wraz ze swoimi najwierniejszymi ludźmi: Marianem Kmitą, Markiem Pałusem i Mieczysławem Nowickim. A ten skład nie wszystkim już się podoba.

Radosław Piesiewicz, prezes PKOl (z prawej) i Marian Kmita, szef sportu w Polsacie
Radosław Piesiewicz, prezes PKOl (z prawej) i Marian Kmita, szef sportu w Polsacie (Foto: Jacek Prondzynski/FotoPyK / newspix.pl)

W najbliższych dniach powstanie też druga, siedmioosobowa grupa do prac nad statutem PKOl, który wymaga wielu zmian. Piesiewicz chciał go reformować już na początku swojej kadencji, ale kością niezgody było wtedy wydłużenie kadencji prezesa do ośmiu lat. Skład tej grupy ma zostać wyłoniony w wyniku głosowania, już 13 czerwca, gdy zarząd spotka się chwilę przed długo wyczekiwanym Walnym Zgromadzeniem Sprawozdawczym. Jeszcze kilka dni temu wielu przeciwników Piesiewicza liczyło, że właśnie tam dojdzie do przełomu w kierownictwie PKOl. Dzisiaj nawet nikt o tym nie mówi.

– Opozycja przegrała i trzeba to sobie jasno powiedzieć. Do 2027 r. jest pozamiatane – mówi nam jeden z członków zarządu PKOl.

przegladsportowy

przegladsportowy

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow